W poszukiwaniu 211 punktów w raporcie BIK

 
 

15 stycznia 2015

 
 

Blogerzy, jak głosi obiegowa opinia, dostają prezenty. Ostatnio jedna z firm zorganizowała spotkanie, z którego każdy zaproszony wyszedł z laptopem. Jakoś nie udało mi się dotrzeć. Nigdy też nikt nie wpadł na pomysł, żeby coś przysłać mi „do testów”. Nie sprawdzałem więc nowych telefonów, komputerów, ofert, wyjazdów. Nic takiego. Aż do dziś. Dziś moje blogerskie życie się zmieniło. Dostałem pierwszą propozycję testowania.

Biuro Informacji Kredytowej zapytało, czy mógłbym sprawdzić ich Profil Kredytowy Plus. Zgodziłem się. Pieniądze to ciekawy temat. Zaglądanie do kieszeni jest kuszące. Oczywiście bardziej kusi zaglądanie do kieszeni cudzej, niż własnej. Cudzych kieszeni BIK mi niestety nie oferował. Profil pozwala sprawdzić tylko siebie. Zrobiłem to i zastanawiam się właśnie czy było warto.

Nie jest to usługa dla wybranych. Za pełny Profil Kredytowy Plus zapłaciłem 36 złotych własną kartą. Gdybym chciał wiele raportów w ciągu roku, mógłbym kupić za 79 złotych roczny abonament pozwalający na kompulsywne odświeżanie danych o własnych finansach dla maniaków wiedzy o stanie konta (Michał Szafrański?)

Na razie jednorazowe doświadczenie dostarczyło mi wystarczającej przykrości.

Lubię wygrywać, być pierwszym na mecie, zawszę walczę o złoty medal. Tak już mam, że lubię rywalizację i lubię w tej rywalizacji zwyciężyć. Raport BIK tymczasem okazał się dla mnie przykrym zaskoczeniem. Niestety – nie zdobyłem w nim ani złotego, ani srebrnego medalu. Na pięć możliwych do otrzymania gwiazdek w scoringu, ja sięgnąłem zaledwie po trzy. W ocenie punktowej, w której zdobyć można od 192 do 631 punktów, mi udało się osiągnąć 420. Tak sobie – myślę. Gdzie jest więc u licha brakujące 211 punktów, które w BIK dałyby mi złoty medal?

Całość artykułu znajduje się na stronie: www.natemat.pl