Trzykrotne zatrzymanie przez policję, kilkadziesiąt spraw w sądach i rozwód z żoną. Taka kara spotkała mężczyznę za zgubienie dowodu osobistego.
Kilka lat temu Piotr S., musiał iść na egzamin z przepisów, by pracować w zawodzie. Zdał, ale z wrażenia zostawił na stole saszetkę z dokumentami. Gdy wrócił kilka minut później, papierów nie było. Zawiadomił policję o kradzieży, wyrobił nowe dokumenty i o sprawie zapomniał.
Po pół roku dostał pismo z prokuratury z Chorzowa. Okazało się, że jest podejrzewany o oszustwo. Ktoś, korzystając z jego dokumentów, wynajął umeblowane mieszkanie. Błyskawicznie sprzedał wyposażenie, podnajął lokum, biorąc czynsz za pół roku z góry i zniknął. Pan Piotr wkrótce zaczął dostawać kolejne wezwania od policji i prokuratury. Chorzów, Częstochowa, Katowice, Poznań, Kraków, Wrocław, Warszawa to tylko niektóre z miast, w których działał oszust.
Artykuł pochodzi z łódzkiego wydania Gazety Wyborczej z dnia 25 marca 2009 r., autor: mas
Całość artykułu znajduje się na stronie gazeta.pl