Każdy bank traktuje go jak oszusta, na raty nie kupi nawet suszarki do włosów. Wszystko przez skradziony dowód osobisty.
Katowiccy kieszonkowcy okradli rok temu Adama Grzesika z Bytomia, pracownika stacji radiowej. Zabrali portfel, w którym były pieniądze, karty kredytowe, stary zielony dowód osobisty oraz dowód rejestracyjny samochodu. Grzesik powiadomił policję oraz swój bank – żeby jego dane trafiły do międzybankowej bazy Systemu Dokumentów Zastrzeżonych, czyli zgubionych lub skradzionych. Daje to gwarancję, że nikt na podstawie takiego dokumentu nie zaciągnie kredytu. Grzesik wyrobił nowy dowód osobisty i zapomniał o sprawie.
Pod koniec roku matkę Grzesika odwiedził dzielnicowy. Oznajmił, że syn jest zamieszany w jakiś wielki gang. Zostawił wezwanie na przesłuchanie. Na policji Grzesik dowiedział się, że ktoś – korzystając z jego dowodu – wyłudził w banku w Tychach 4 tys. zł kredytu.
Żródło oraz całość artykułu: wyborcza.pl